Reklamy

Kto w zasadzie, poza Justyną Steczkowską, zespołem Pectus i Archidiecezją Gnieźnieńską, dostał dotacje dla instytucji kultury oraz na co? Odpowiedzi na te pytania nie są proste.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kwietniu ogłosiło, że przekaże 80 milionów złotych dla artystów i instytucji kultury. Dla twórców przeróżnych form, którzy zaplanują swoją działalność na okres pół roku wydzielono jedną czwartą tego budżetu w formie sześciu, comiesięcznych stypendiów w wysokości 3000 złotych brutto (czyli 2,5 tysiąca netto). To daje nam ok. 1100 stypendystów, których personalia dopiero poznamy.

W piątek Narodowe Centrum Kultury ogłosiło jednak wyniki plebiscytu na pozostałe 60 milionów złotych, które miały zostać rozdysponowane pomiędzy instytucje kulturalne na zaproponowane projekty. Z niemal 6 tysięcy wniosków wyselekcjonowano 1182 zwycięskich projektów, a dotacje dla nich wahają się od 5 do ponad 90 tysięcy złotych. Do kogo dokładnie pójdą więc państwowe pieniądze? Na liście jest sporo prawidłowości oraz powtarzających się schematów.

 

Wirtualne przechadzki po otwartych muzeach

 

Przede wszystkim czeka nas wysyp nowych serwisów internetowych, aplikacji mobilnych oraz wirtualnych spacerów po różnych regionach, zabytkach oraz muzeach. Te ostatnie były jedną z najczęściej pojawiających się form aktywności proponowanych przez wybrane instytucje. Przejść będzie się można m.in. po Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach, Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, Muzeum Miedzi w Legnicy czy Muzeum Ziemi Zbąszyńskiej. Siostry Urszulanki proponują z kolei przechadzkę ze Św. Urszulą i na ten cel dostaną 40 tysięcy. Wiele lokalnych instytucji muzealnych (dominują tu izby poświęcone historii poszczególnych regionów) będzie miała okazję przenieść swoje zasoby do sieci. Sęk w tym, że już po wypełnieniu wniosku dowiedziały się także, że od 4 maja mogą wznowić swoją stacjonarną działalność (chociaż oczywiście brak odpowiednich wytycznych sprawił, że mnóstwo z tych miejsc nadal pozostaje zamkniętych). Daje to miliony złotych przeznaczone na inicjatywy, które w momencie realizacji mogą się okazać zbędne. Największymi beneficjentami programu “Kultura w sieci” wydają się w tej chwili programiści oraz informatycy, którzy będą się zajmowali realizacją tego typu przedsięwzięć – czeka na nich aż kilkaset projektów do zakodowania.

Kilkanaście procent dotowanych wniosków stanowią projekty stworzone z myślą o dzieciach – słowa “bajka”, “legenda” i “baśń” odmienione przez wszystkie przypadki znajdują się na liście łącznie kilkadziesiąt razy. Najmłodsi będą mogli też wziąć udział w warsztatach tanecznych czy muzycznych. Zaśpiewa też dla nich m.in. Chór Polskiego Radia. Z myślą o dzieciach powstało też kilka programów multimedialnych – różnego rodzaju gier i platform internetowych.

Największym zwycięzcą konkursu wydaje się jednak papież. Tak, ten z Polski. Jan Paweł II (czasami ukrywający się też na liście jako Karol Wojtyła). Projekty dedykowane pamięci głowy kościoła zdecydowanie częściej dostawały hojniejsze sumy. Ojciec Święty zostanie uczczony co najmniej siedmioma koncertami transmitowanymi w sieci, internetowymi platformami edukacyjnymi oraz enigmatycznie nazwanym projektem “W sieci Jana Pawła II”. Wśród beneficjentów będzie też rywalizacja na polu promocyjnym. Dotacje dostały dwa projekty o tytule “Nie lękajcie się!” oraz dwa o nazwie “Totus tuus” (poza jednym, wszystkie dostały powyżej 80 tysięcy złotych na realizację).

 

Spóźnione urodziny oraz znani, biedni muzycy

 

Najwyższa pora zaznaczyć, że przeczytanie niemal 1200 nazw wyróżnionych projektów nie daje mi pełnego wglądu w ich faktyczny wymiar, niektóre tytuły są naprawdę enigmatyczne. Jestem np. bardzo ciekawy czym jest, nagrodzony 82 tysiącami, projekt “Streamujący Łysy Pingwin” oraz jak będą wyglądały, zaproponowane przez Fundację Universitatis Varosviensis (zarządzającą takimi stołecznymi klubami jak Palladium, Proxima i Hybrydy) “Urodziny Świętego !!!” (pisownia oryginalna). Jeśli są to setne urodziny wspomnianego Jana Pawła II to mam złą wiadomość – przypadają one dokładnie jutro, 18 maja. Czasu zostało mało. Miłośników kulinariów może ucieszyć, że ekspozycję on-line zaprezentuje piotrkowskie Muzeum Marcepanów dedykowane słodyczom.

Spore poruszenie w sieci wywołały dwie informacje związane z listą: promowanie instytucji związanych z wiarą kotolicką lub bezpośrednio z kościołem (79 tysięcy dostała np. Archidiecezja Gnieźnieńska). W artystycznych środowiskach krew podgrzały personalia muzyków, którzy dostali dziesiątki tysięcy na swoje koncerty online – wśród nich znaleźli się m.in. Justyna Steczkowska, Golec uOrkiestra, Bovska, Krzysztof Cugowski czy zespół Pectus (nazwany przez Andrzeja Dudę “jednym z jego ulubionych zespół”). Artyści ci zostali oskarżeni o żerowanie na funduszach, które nie są im potrzebne do przetrwania. Steczkowska zdążyła już wypowiedzieć i tłumaczy, że całą kwotę (90 tys.) przeznaczy na honoraria pozostałych muzyków oraz obsługi technicznej, a sama nie dostanie ani grosza. Pozostaje liczyć na to, że wszyscy pozostali wymienieni zadeklarują identyczną politykę w gospodarowaniu funduszami. 

 

Wszystko na marne?

 

W ponad tysiącu indeksów znalazły się jednoznacznie interesujące inicjatywy. Można jednak policzyć na palcach obu rąk. Granty przyznano kilku oddziałom BWA w Polsce, 12 tysięcy powędruje do stołecznej Galerii Stereo, a festiwal Green Zoo w wersji online’owej zaprezentuje krakowska agencja Front Row Heroes. Do sieci przeniesie się także warszawska księgarnio-kawiarnia Czuły Barbarzyńca. Poza ostatnim podmiotem, większość omawianych dotacji jest jednak dość wątła w porównaniu do środków przeznaczanych na koncerty poświęcone pamięci JPII. To jednak tylko zwycięzcy plebiscytu – wartościowych inicjatyw, które obejdą się smakiem jest kilka razy więcej. Bez pomocy zostało m.in. krakowskie Kino pod Baranami oraz Teatr Łaźnia Nowa. Nieprzychylnie spojrzano też na ofertę agencji koncertowej Makes It Happen.

Jaki obraz całościowo wyziera z omawianej listy? Działań pozorowanych. Nie do przyjęcia wydaje się fakt, że kilkanaście milionów zostanie wydanych na rzecz instytucji, które mogą już formalnie wrócić do standardowej działalności (której w żaden sposób nie potępiam, są to po prostu źle i bez głowy ulokowane pieniądze). Co więcej skupienie się na kulturze archiwalnej sprawia, że większość tych środków nie trafi do wytwórców kultury, którzy w tej chwili są w fatalnej sytuacji finansowej. Cieszyć się może wspomniany przemysł informatyczny. Promowanie instytucji lokalnych takich jak domy kultury czy muzea ziem różnych sprawia też, że Narodowe Centrum Kultury całkiem świadomie odciąża samorządy od przeznaczania pieniędzy na ich działalność – to właśnie lokalne jednostki powinny bowiem wziąć na siebie ciężar tych działań. Teraz ze spokojem mogą umyć ręce i zająć się czymś innym.

Najbardziej wątpliwy jest jednak kulturotwórczy i edukacyjny charakter wielu przedsięwzięć. Dotacje dostało bowiem mnóstwo podmiotów, które są dla siebie konkurencyjne. Ile internetowych seminariów dotyczących Jana Pawła II lub Janusza Korczaka faktycznie potrzebujemy? Ile koncertów i bajek puszczą swoim pociechom ich rodzice? Odpowiedzi na te pytania powinny być poszukiwane, a każdy projekt powinien zostać rozliczony ze swojej egzekucji oraz faktycznego zainteresowania. Słyszałem o różnych ekscentrycznych pasjach, które narodziły się w czasie lockdownu – żadna ze znanych mi osób nie stała się jednak miłośnikiem lub miłośniczką wirtualnych spacerów z historią. Do kogo są kierowane te projekty, jak pomogą instytucjom, które postanowiły wziąć na nie pieniądze i kto weźmie pieniądze za ich realizację? Odpowiedzi na te pytania należy zwyczajnie żądać od Narodowego Centrum Kultury oraz zarządzanego przez Piotra Glińskiego ministerstwa.

WIĘCEJ